Menu

Dzień 23

Balikesir – Antalya (Autobus+34km)

Wczoraj minęły 3 tygodnie. Ponad 2000km za mną. Kończą się zapasy w apteczce, przybywa zdjęć i wspomnień. Dziś absolutnie fantastyczny dzień. Za oknem szaro, buro i mokro, ale tym razem wcale mi to nie przeszkadza. O 10.00 mam autobus do Antalya, więc jest szansa, że przy odrobinie szczęścia nie zmoknę przez te 4 km zanim dojadę na dworzec. Udaję się i już przed 10.00 jestem w autobusie.

Dziś widzę Turcję z innej perspektywy. Potwierdza się to o czym rozmawialiśmy wczoraj. Mimo iż zarobki mamy podobne, samochody czy paliwo jest tutaj znacznie droższe. Widać dzięki temu, komunikacja autobusowa jest tutaj tak dobrze rozwinięta. Nowe czyste pojazdy, nowe dworce, setki autobusów i autobusików na drogach sprawia, że poruszanie się publicznym transportem po Turcji jest bardzo łatwe. Przemierzając kilkaset km w ciągu dnia, można obserwować szeroki krajobraz. Na początku góry ukryte za deszczowymi chmurami, potem nieśmiało wyłaniające się szczyt. Za chwilę jesteśmy nad morzem, klimatyzacja już włączona, chyba można się opalać, a potem ponownie zaczyna się górzysty teren. Tym razem wszystko widać doskonale w pełnym słońcu. Trochę dziwną trasą jedziemy, bo przez Izmir i Denzili ale dzięki temu będę miał okazję zerknąć na miasto przez, które planowałem przejeżdżać rowerem (Denzili). Gdy świeci słońce i nie myślisz o kolejnym dniu gdy trzeba będzie się zmagać z mokrym ubraniem, świat wygląda zupełnie inaczej. Wręcz nie mogę się doczekać, kiedy jutro wsiądę na rower.

Gdy wysiadłem o 18, na dworcu w Antalya czekał na mnie już chłopak u którego miałem się zatrzymać na noc. Okazało się że zapomniał kluczy, więc zrobiliśmy sympatyczną przejażdżkę do jego pracy i z powrotem – nieprzewidziane i symboliczne 34 km na lepszy sen 🙂

/

Yesterday it has been 3 weeks since I started. I covered more than 2000km. My first-aid box is almost empty, but I have more and more photos and memories. It is a fantastic day. Outside is dark, cloudy and wet, but this time I don`t mind. At 10 a.m. I have a bus to Antalya, so I hope not to get wet during the 4km way to bus station. I was lucky and before 10 I am sitting inside.

Today I see Turkey from the other side. It is true, what I was talking about yesterday. Unless salaries in Turkey and Poland are similar, cars or fuel are here much more expensive. Thanks that, public transport is better developed. New, clear vehicles, modern bus stations, hundreds of buses and microbuses on the roads cause, that using public transport in Turkey is very easy. Going hundreds kilometers during one day let me see a vast landscape. Firstly mountains hidden by the clouds, than appearing peaks. After a while we are by the sea, air conditioning is working, I guess it`s a good weather for tan and not a long time later we have mountains again. And there is a beautiful sun. We are going a little strange route, via Izmir and Denzili, but thanks that, I can see the second town, which I was planning to visit it by bike. When the sun is shining, and you don`t think about the next day being forced to wrestle with wet clothes, the world looks totally different. In consequence I can`t wait till I will cycle again.

I was in Antalya at 6p.m. On a bus station was waiting for me Ahmed, who invited me for this night. And because of the fact that he forgot his keys, we had a nice trip – unexpected and symbolic 34 km for better sleep.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.