Menu

Dzień 27

Tasucu – Girne – Nikozja (105 km)

Welcome Cypr. Noc na promie to po prostu noc na promie. Mimo że leżysz na kilku siedzeniach, to jednak za bardzo odpocząć się nie dało. Grunt, że dobiliśmy. Udaje się przejść kontrolę i nie dostać pieczątki do paszportu. Podobno mając taką pieczątkę w paszporcie, nie wjedzie się na Cypr południowy. Poprosiłem więc o stempelek na kawałku papieru, tutaj ten papier nazywają wizą. Na Cyprze pierwszym zaskoczeniem jest ruch lewostronny. Żadna filozofia jak jedziesz prosto, albo jak masz kogoś przed sobą. Gdy jednak skręcam sam, bez podpowiedzi z przodu, cały dzień łapię się na tym, że wjeżdżam nie na swój pas.

Pierwsze kilometry na Cyprze rozczarowują. Bałagan, śmieci, szału nie ma. Po jednej stronie morze, po drugiej góry. Jest ok, ale żeby się od razu zachwycać… Gdy jednak zjeżdżam z głównej drogi do miasta Karsryaka, to szybko zmieniam zdanie. Lazurowa woda, piasek, góry dookoła. Zero turystów, minimalny ruch samochodów. Można po prostu usiąść i patrzeć. Nie mam map Cypru w nawigacji, więc strzelając w ciemno, udało się wybrać naprawdę dobry kierunek. Za miastem wpadam w szutrową drogę, którą jadę do końca i dojeżdżam do samego morza. Nieśmiało wchodzę do wody i jest cieplej niż latem w Polsce. Naprawdę przyjemnie. 26 stopni w cieniu, ciepła woda, wyciągam karimatę i kontempluję.

Rozważam nawet zostać na noc, ale skoro już ktoś na mnie czeka, to jednak będę jechał. Szczerze mówiąc, po przejechaniu 2000km ciężko jest tak po prostu położyć się i leżeć. Wytrzymałem godzinkę z przerwą na żurek z grzankami i kawę i lecę dalej.

Myślałem że będę wracał tą samą drogą, ale gdzieś się zagapiłem i pojechałem inną. To była naprawdę fantastyczna pomyłka. Ten sam dystans przebyłem w co najmniej połowę krótszym czasie, niż jadąc poprzednią trasą. Zahaczyłem też o znajdujące się na trenie wojskowym Blue House, dom zaprojektowany i zamieszkiwany przez pierwszego prezydenta Cypru Północnego. Bardzo dużo ludzi odwiedza to miejsce, chyba jest ono dosyć ważne, bo sporo żołnierzy się tutaj kręci. Generalnie widać sporo wojska na Cyprze, wszędzie jakieś koszary i zakaz fotografowania.

W małych sklepach starsi ludzie mówią po angielsku i są bardzo uprzejmi. Na stacji benzynowej dostaję hasło do wi fi, ale po chwili człowiek podchodzi do mnie i mówi przepraszam że Cię wyganiam, ale kierowca który przed chwilą tankował, mówił że 20 km stąd jest potężna burza, więc lepiej już jedź. To był dobry pomysł. W Nikozji, w jakimś barze czekam na mojego gospodarza, nie ma wi fi, ale sąsiad z apteki obok słyszy pytanie i podaje mi hasło do swojej sieci. Niesamowite.

A przed 18 spotykam się z moim dzisiejszym gospodarzem którym jest Sam, student z Uzbekistanu.

/

Welcome Cyprus. Night on a ferry is nothing special. Unless you lie on few places, it is hard to rest. But the most important is that we reached a port. I`m happy that I manage to avoid getting a stamp into my passport, as I heard that with this stamp I could have a problem with crossing a South Cyprus board. I got a stamp on a piece of paper, and this paper is called here a visa. To my surprise on Cyprus there is a left-handed traffic. It is no problem if you are going straight or follow another vehicle, but when I`m going alone, many times I choose a wrong traffic line.

At first I`m quite disappointed. A mess, rubbish, that`s all. On the one hand there is a sea, on the second mountains. It`s ok, but it`s not worth marveling. But when I`m leaving a main road to Karsryaka I`m immediately changing my mind. Azure water, sand, mountains around. No tourists, really small traffic. You can just sit and watch. I haven`t got maps of Cyprus in my navigation, so I follow my nose and luckily I choose a really good way. I left a town and went a side road which led me to the sea. I`m going into the water and it is better than in Summer in Poland. Really fantastic. 26 degrees in a shadow, warm water, I`m taking my mattress and contemplating.

I was even thinking of staying for a night on a beach, but because of the fact that my host is waiting for me, I decided to go. After 2000km by bike, it is difficult to lie down and simply do nothing. I stayed there an hour with a break for a soup and coffee and I`m moving.

I thought that I will follow the same road, but accidentally I took another one. It was a really good mistake. The same distance I made much faster. I visited located on a military zone – Blue House, designed and inhabited by a first president of Northern Cyprus. Many people comes here and I suppose it is quite important place, as many soldiers are in the nearby.

In small shops the elderly speak English and they are very kind. On a petrol station I`m asking about wi fi, I got password and after a while a man comes and tells me that he doesn`t want to throw me out, but one driver told that 20 km farther is a storm, so I should go. And it was a good idea. In Nicosia I`m waiting for my host, there is no wi fi, but one man heard my question and give me the access to his net. Amazing.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.