Menu

Dzień 38 subiektywna opowieść o Rumunie

San Marino – Sassocorvaro [37 km]

W hostelu miałem wspólny pokój z 4 Włoszkami. No dobra, żartuję. Z Japończykiem, Kanadyjczykiem, Nowozelandczykiem i Rumunem. I każdy stara się w tej małej, wspólnej przestrzeni być jak najciszej, żeby nie przeszkadzać innym. Miałem iść na miasto szukać piłkarzy z reprezentacji San Marino. Pani w recepcji powiedziała mi że do baru gdzie można ich zwykle spotkać mam jakieś 1,5 – 2 km. Gdy zapytałem pana obok, powiedział że jakieś 3 km… A gdy sprawdziłem w google maps wyszło że 4,5 km. W jedną stronę. Tak więc szybko zrezygnowałem. Zrobiłem tylko zakupy na kolację i wracam. Widzę, że wszyscy się ewakuowali z pokoju. Rumun ogląda telewizję. Po 21 światło już zgaszone. Rumun poszedł spać. Bardzo mi to pasuje. Też wskakuję do łóżka. W nocy po cichu przychodzą pozostali do pokoju. Po północy Rumun zapala światło i wychodzi. Wraca z papierosa, znów zapala światło i zamyka uchylone okno. O 6 rano włącza się rumuńskie disco polo w telefonie i przez długą minutę wszyscy słuchamy tego hitu. W końcu to wyłączył i zaraz potem zapaliło się światło. Rumun się pakuje. Nie żebym był jakiś uprzedzony, ale w tym pokoju były jeszcze 4 inne osoby i każdy jakoś potrafił się zachować. Ale dość już o nim. Rano śniadanie kontynentalne. Czyli wyłożone tosty i dżem do smarowania oraz czynny automat do kawy. Szukam kubka, ale są tylko małe szklaneczki. Wyciągam więc swój kubek. Włączam automat. Raz, drugi…szósty. Mam może pół kubka, ale przychodzi recepcjonistka i pyta się co ja robię. No to ja na to że kawy się chciałem napić 🙂 „No to przecież masz kawę”. „Ale to dopiero kilka łyków. „Ale to bardzo mocna kawa.” Ok., szkoda dyskusji. Ale jakoś serce mi po niej nie wysiadło 🙂

Idę 4 km na zamek w San Marino. Muszę odwołać wczorajsze porównanie do Piechowic. Samo wzgórze zamkowe i architektura robią niesamowite wrażenie mimo, że w każdym zakątku jest sklep czy bar. Z góry niestety nic nie widać. Mgła i 13 stopni. W informacji turystycznej spotykam chłopaków z Kanady i Nowej Zelandii 🙂 10 minut później spotykam recepcjonistę. Strasznie małe to San Marino. W całym Księstwie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. Nie mają nawet jednego kilometra drogi ekspresowej o autostradzie nie wspominając 🙂 to jednak u nas jest lepiej 🙂 Po San Marino miało być z górki a okazało się że jest co robić. W górę i w dół, w górę i w dół i tak na zmianę. O 17 byłem prawie na miejscu. Przynajmniej tak myślałem… Dokończę jutro bo padam.

///

In a hostel a have a common room with 4 Italian girls. Joke 🙂 With guys: Japanese, Canadian, New Zeland and Rumanian. Each is doing their best in this cramped place to behave as quiet as possible not to disturb the others. I were to go to the Center looking for footballers from San Marino representation. A women in a receptionist told me that there will be 1,5 – 2 km to the bar, which they often visit. When I asked about a distance a guy next to her, he told that there are maybe 3 km… But when I finally check it in google maps it turned that I have 4,5 km to this pub. In one side. So I resigned quickly. I did only the shopping and I`m coming back. I see that everybody is out of the room. Only Rumunian is watching a tv. And after 9 p.m. the light is already turned off. Rumunian went sleep. I`m glad. I`m going to bed immediately too. In the night other guys came very quietly. After midnight Rumunian turns on a light and came out. After smoking he is coming back, turning on a light again and closing a window. At 6 a.m. we hear Rumanian disco music and we have to listen it for a long minute. Finally he turned it off and switched on a light… He is packing now. I`m not prejudiced, but there were also 4 other people and they knew how to behave. Ok, enough about him. In the morning breakfast – toasts, jam and a coffee machine. I`m looking for a mug, but there are only small glasses, so I`m taking my own mug. I`m switching on a machine – first time, second, sixth . . . I have maybe a half of my mug but a receptionist came and asking me what am I doing. So I`m explaining that I would like to drink some coffee 🙂 “ so you have your coffee” “But it is only for few swallows”. “But it is very strong coffee”. Ok, waste of time. Fortunately my heart did fail after drinking it 🙂 I`m going 4 km to the castle. I have to withdraw yesterday`s comparison to Piechowice. A hill, castle and architecture are really impressive, even if in each corner is a shop or bar. Unfortunately there are no views from the hill. A fog and 13 degreed. In the touristic information I met goys from Canada and New Zeland. No longer than 10 minutes later, I met a receptionist 🙂 San Marino is very small. In whole country is in force a speed limit of 50 km/h. They don`t have even 1 km of express way, not mentioned about a motorway 🙂 So even in Poland is better 🙂 After San Marino it were to be only downhill, but it was not so easy. Up and down, up and down… And at 5 p.m. I reached almost my destination. At least I thought so… But I will finish this story tomorrow, I`m exhausted.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.