Menu

Dzień 29: Oliveira de Azeméis – Grijo 27 km

Budzik zadzwonił po 6. Pada. Po 7 pada nadal więc już nie ma co tego odwlekać. Buty trochę przeschły, tak jak reszta rzeczy, zresztą nie mniej jednak jak w jednym pokoju zalogowało się 5 przemokniętych osób, to nie ma szans żeby wszystko wyschło. Ruszamy w deszczu, ale już po godzinie pojawia się nadzieja na poprawę pogody. Po 2 godzinach jest pięknie. Nie pada, wychodzi słońce i zaczyna się robić ciepło. Przed Lourosa gdzie mieliśmy iść do bombeiros, widzimy znaki prowadzące do albergue w Grijo. 6 km dalej dziś, to 6 km mniej jutro. Po 17 jesteśmy na miejscu. Jest jeszcze czas na wysuszenie namiotu, pranie i dłuższy odpoczynek. Rano chcemy być jak najszybciej w Porto, gdzie zatrzymamy się na 2 noce.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.