Menu

27 październik – Blue eye.

Dziś zwiedzamy i z perspektywy całego dnia, to będą naprawdę świetne miejsca.
Niebieskie oko to oddalone o 20 km od Sarandy źródło rzeki Bystricy. Nieporównywalne z niczym innym miejsce. Szerokie na 10 metrów, głebokie na 50 metrów, niesamowicie przezroczysta, wręcz wyrzucana z głebi ziemi woda. Całość okraszona kolorami: błękitem i zielenią. Kontemplujemy widok w samochodzie i za chwile jestesmy w Gjirokaster. Miasta strzeże położony na wzgórzu zamek, a z samej góry widok od ktorego wzieło się jedno z określeń srebrne miasto, widok na dachy pokryte szarym łupkiem, który w mocnym słoncu skrzy się odcieniami srebra. Inne określenie to miasto tysiąca schodów, to z kolej wzieło się od położenia na trzech wzgórzach, dlatego też dokładne jego zwiedzenie to sporo chodzenia. W barze pani pyta skąd jesteś, a następnie podajac Byrek mówi po polsku „Uwaga gorące, poproszę 150 lek, smacznego”. Proste polskie słowa zna bardzo wielu sprzedawców. W zakamarkach Gjirokaster można spędzić cały dzień, nam muszą wystarczyć 3 godziny. Wisienką na torcie dzisiejszego dnia jest Berat. Prawdziwe miasto muzeum, wpisane na listę Unesco. Na samym wjezdzie wita nas widok dziesiatków białych domów z wieloma oknami od ktorego jeden z przydomków – Miasto tysiąca okien. Kolejne miejsce z klimatem, które zdecydowanie polecamy.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.