Menu

Dzień 6 godz. 19:34

Aljezur – Carvalhal da Roca [27 km]

Dzisiaj wstałem bez budzika ok. 9.00. Noc całkiem spokojna nie licząc wyjeżdżających na syrenie wozów strażackich około północy… Rano śniadanko, kawka i ognia. Pierwszy punkt wędrówki to miasteczko Maria Vinagre, z mapy wynikało że prowadzą do niej dwie drogi – główna 120 i boczna 1002 i w niej się łączą. Wydostałem się z Aljezur żeby wejść na którąś z nich, a tu żadnych oznaczeń. Co więcej miejscowości inne niż na moich wydrukach, tak więc przez pierwsze 12 km towarzyszył mi lekki stresik Na szczęście trafiłem i ruszyłem 120ką na Odeceixe. Po 3 godzinach marszu zaczęło doskwierać już zmęczenie, ale trzeba było zacisnąć zęby i iść dalej. Za miejscowością Baiona uzupełniłem wodę i po rosyjsku dogadałem się z mieszkającymi tam Mołdawianami. Spytałem o skrót to następnej miejscowości i droga mnie mile zaskoczyła, miałem skręcić za 5km, a wyszło góra 3km, po całym dniu wędrówki to sympatyczna niespodzianka. To był dobry moment na przerwe. Nawet nie wiem kiedy przeleciało pół godziny, aż stawy zdążyły zastygnąć, krok po kroku na nowo trzeba było się rozruszać. Kilometr przed końcem dzisiejszej trasy zaczęła mnie boleć prawa stopa. Nie wiem co to, mam nadzieje że nic poważniejszego. Doszedłem na plaże za Carvalhal, schłodziłem się w morzu, a noga jak bolała tak boli. Choć wiatr wieje, to noc nie powinna być chłodna i oby nie padało bo dziś spanie na plaży ze zdjęcia 🙂

///

I got up at 9 a.m. It was a calm night except a fire alarm at midnight. In

the morning – breakfast, coffee and ready to go. First aim – Maria Vinagre

– but there were no traffic signs no clues on roads so I was a little bit nervous during first 12 km. But finally I realized that I`m on a good way. After 3 hours I felt really tired, but I had to go on. I went 120 road towards Odeixe, via Baiona, where I bought a water, than 30 minutes break to have some rest. One kilometer before finish my feet started hurt me – bad sign. I don`t know why, I hope it`s nothing serious. But it still hurts. I reached a beach in Carvalhal. It`s windy but at nigth shouldn`t be cold – good – because today I am sleeping outdoors.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.