Menu

Dzień 9 Śląsk w Czechach

Lisov – Ceske Budejovice [12 km]

Za mną ciekawy wieczór w czesko polskim towarzystwie. Do moich gospodarzy dołączył ksiądz Mirek z Katowic, który jest proboszczem w ich parafii w Lisov a jednocześnie ich sąsiadem. Długo rozmawialiśmy o doświadczeniach, podobieństwach i różnicach między nami. Było też parę zabawnych historii językowych. Np. z mniej znanych Czesi na kark mówią szyja a na szyję kark. I jeszcze parę innych. Super wieczór w doborowym towarzystwie, podobnie jak z rana śniadanie. Po nim przeszedłem się jeszcze na krótki spacer po mieście i ruszyłem do Czekich Budejovic. Dziś tylko 12 km (w ramach regeneracji) a na nocleg jestem umówiony dopiero po 18.00 więc nie muszę się spieszyć. Dodatkowe utrudnienia napotkałem po godzinie 13.00. Obiad dnia za 70 koron, czyli jakieś 12 zł – jak tu nie skorzystać. W menu: zupa grzybowa z łazankami, sztuka mięsa z knedlikami i kapustą i do tego deser, a w konsekwencji – praktycznie nie mogłem się ruszyć. Starówka w Czeskich Budejovicach bardzo kameralna, kolorowa z odnowionymi kamieniczkami. W pełnym słońcu wyglądała naprawdę przepięknie. A mój nocleg…cudo, jak Złota Uliczka w Pradze 🙂

///

That was a nice evening with Polish – Czech company. To my hosts joined a priest Mirek from Katowice (Poland) who is a rector in their church and he is also their neighbour. We were talking for long time about our experiences, similarities and differences between us. There were some funny situations with our languages. Generally – wonderful time with great people. After breakfast I walked around the city and then I started the way to Ceske Budejovice. Today only 12 km, with my host for tonight I have an appointment after 6 p.m. so there is no hurry. The only difficulty today appeared after 1 p.m. A dinner for 70 krones – how can I refuse 😉 A menu for today: mushroom soup, a meet with dumplings and cabbage and in addition to this a dessert. Consequently – I hardly couldn`t move. A marketplace in Ceske Budejovice is charming with colorful and renovated buildings. It looks fabulous especially in the sun. and a place where I am staying tonight…magic, like a Golden Street in Prague.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.