Menu

Dzień 10 inna kraina

Ceske Budejovice – Vyhen (Netrebice) [28 km]

Powoli czas żegnać się z Czechami. Sympatyczny wieczór w Ceskie Budejovice, był już przedostatnim w Czechach. Nie wiem jak to się dzieje, ale z ludźmi z couchsurfingu zawsze rozmawia się o podróżach. O tych co już były, albo o tych c będą. Jak zwykle godziny wieczornego wytchnienia minęły bardzo szybko. Rano ruszam i mam wrażenie, jakbym opuszczając starówkę, przeszedł przez magiczne drzwi i wkroczył do innej krainy. Do krainy jesieni pełnej liści na skwerach i chodnikach, padających z drzew jak w czasie śniegowej zawieruchy. Szyby samochodów pokryte grubą warstwą szronu i przenikający wiatr. Chyba na jakiś czas trzeba będzie schować T-shirty krótkie spodenki na dno plecaka.

///

My walking through Czech Republic is slowly drawing to the end. A nice evening in Ceske Budejovice was next to last in this country. I don`t know why, but with people from couchsurfing I always talk about journeys, passed or those which we are planning to do. As usually few hours of rest in the evening went past quickly, too quickly. In the morning I am going on and it is like another world when I am leaving a city. As if I crossed a magic door to the other land. The land of Autumn full of leaves on the squares and pavements, falling down from trees like during blustery weather. Car windows are covered with a frost and there is cold wind. I can hide T`shirts and shorts for sometime deeply in my rucksack.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.