Menu

Dzień 24 dar z Góry

Kranjska Góra – Trenta

Po szybkim śniadaniu ruszam. To już trzeci raz, gdy moja grzałka z PRLu kupiona na allegro za 10 zł zdała egzamin. Na zewnątrz szron, szyby pozamarzane, więc było poniżej zera. Ale już po kilometrze robi mi się ciepło. A po kolejnych trzech to już jest bardzo ciepło. Po 10 słońce wychodzi zza gór, błękitne niebo, od czasu do czasu jakiś obłoczek i piękna, złota jesień. Dar z Góry, zwłaszcza, że po drodze spotykam Niemców którzy mówią, że we wtorek była taka mgła, że widoczność była na 40 m. I teraz już wiem dlaczego tak mnie nogi bolały w Czechach i musiałem skrócić na chwile dzienne dystanse i dlaczego tak się ułożyło że wyruszyłem dzień później z Polski. Wszystko po to, żebym trafił w to oto okienko pogodowe 🙂 Przed południem dotarłem na przełęcz (1673m wg GPS), gdzie przez godzinkę w słoneczku suszyłem ubrania. Jeżeli pominiemy aspekt ludzki każdego dnia i zostawimy jedynie widoki i pogodę to ten dzień jest absolutnym numerem jeden. Dookoła strome, ośnieżone górskie zbocza i ponad 20 stopni odczuwalnej temperatury w słońcu. Plus świadomość że to już bliżej jak dalej i na pewno wyżej już nie będzie. Spotkani po drodze Niemcy powiedzieli mi że spali na farmie organicznej w Trencie. Super, tylko że 40 euro za noc. Oprócz namiotu nie miałem pomysłu na dzisiejszy nocleg, więc zadzwoniłem i zapytałem się czy udostępnią pielgrzymowi z Polski kawałek podłogi. „Szur” – i tak wylądowałem w http://www.eko-plajer.com/ Bardzo sympatycznie mnie ugoszczono, dostałem nawet pokoik. Byłem taki głodny że na kolacje zjadłem swoje śniadanie, więc rano tylko kawka, coś słodkiego a na jedzonko będę musiał poczekać do Bovec, gdzie jutro nocuje. Ale za to jak lekko, jeszcze nigdy nie miałem plecaka bez paru bułek

///

Fast breakfast and let`s go! It is third time when my very old heater bought on Allegro for 10zl (2,5 euro) was really helpful. There was rime ice outside, frozen windows, so it was below 0 degrees, but after 1 km walking it was warmer. And after next 3 km it was even very warm. After 10 o`clock the sun came out from behind the mountains, blue sky, from time to time small cloud and beautiful Autumn. It`s a gift from God, especially that tourists from German who I met told me that on Tuesday was so awful fog, that one could see only in 40 m. And now I understand everything – why I had to leave home one day later and why had I problems with my leg in Czech Republic and I had to go shorter distances – all of this has happened to enable me to be here right now, during the ideal weather. Before midday I was on a Vrsnić Pass (1673 m according to my GPS), where I was drying my clothes for an hour. Taking into account views this day is absolutely my nr 1! I`m surrounded by steepy, snow-covered slopes, there is 20 noticeable degrees in the sun. What is more I am aware that I`ve covered half of my way to Rome and it won`t bi higher than today. Germans told me that they were sleeping on an organic farm in Trenta – great, but 40 euro per night. The only idea for spending this night was a tet so I called to this farm and I asked if they let me sleep somewhere on a floor – “sure”, and in this way I am here http://www.eko-plajer.com/. I has been hosted very friendly, given a nice room. I was so hungry that I ate my breakfast for supper, so in the morning just coffee and something sweet. For food I will have to wait till Bovec, my destination for tomorrow. But what a light rucksack will I have without no food

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.