Menu

Dzień 30 podróżnych w dom przyjąć

Portogruaro – Ca`Corner [45 km]

O 18.00 poszedłem jeszcze wczoraj na mszę poświęconą Janowi Pawłowi II. Pamięć o nim jest tu wciąż bardzo żywa. Po mszy Ksiądz Tomek przygotował kolację. Pierwsza od miesiąca jajecznica z cebulą. Pycha!:) Tutaj nie jada się takich rzeczy. Pomimo młodego wieku ks. Tomek ma bardzo mądre i otwarte spojrzenie na to jak powinien wyglądać współczesny Kościół. Z ciekawostek: kiedy przyjechał tutaj używaną Toyotą Corolla to jego proboszcz zapytał kiedy ktoś zabierze do Polski ten samochód. Ale dlaczego ma go ktoś zabrać? Chyba nie chcesz mieć lepszego samochodu od samego Biskupa, który jeździ Fiatem Panda. To jedna z wielu różnic pomiędzy kościołem a instytucją 🙂 Rano mieliśmy się spotkać na kawie. Tutaj nie jada się tak wcześnie, ale kiedy przyszedłem, zastałem przygotowane śniadanie, a na deser jakieś tutejsze ciasto i domowy dżem z jagód… Normalnie jak w Polsce.

Dziś 44 km. Jak ruszałem w Czechach, czekałem na Austrię. Potem na góry w Słowenii, potem żeby dojść do Włoch. Często byli gospodarze z couchsurfingu to tym bardziej czas szybko leciał. Tutaj płasko jak na stole, kolejny dzień i znowu szarówka. Skończyły się przyjemności zostało już zwykłe maszerowanie. No dobra. Nie ma co narzekać. Jutro Wenecja 🙂

Na koniec cytat z z Księgi Proroka Izajasza 58:

7. dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków.

8. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą.

9. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: Oto jestem! Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie,

10. jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem.

11. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie.

///

For 6 p.m. I went to the church. There was a mess dedicated John Paul II. Remembrance of him is still very strong. After the mess Father Tom prepared a supper. I have eaten a first scramble with onion for a month. Delicious! 🙂 Here, no one eat such things. Despite Father Tom is young he has very wisdom and open opinion about how the Church should be nowadays. One curiosity: when he came here by Toyota Corolla the parish priest asked him when somebody would take this car back to Poland. But why somebody should take it? I hope you don`t want to have better car than a bishop, who has Fiat Panda. It is only one of many differences between a Church and institution. In the morning we were to meet just for a coffee. Here people don`t eat so early. But when I came I found a breakfast on a table and for dessert local cake and homemade bilberry jam. Like in Poland.

Today 44 km. When I was going via Czech Republic, I was waiting for Austria, then for mountains in Slovenia and later to reach Italy and time passed quickly. And when I was hosted by people from couchsurfing time passed even faster. Here is flat like on table and next cloudy day. It`s the end of pleasures and now simply walking. Well, ok. I shouldn`t complain. Tomorrow Venice 🙂

Isaiah, 58:

7.Fast by sharing your food with the hungry, bring to your house the homeless, clothe the man you see naked and do not turn away from your own kin.

8.Then will your light break forth as the dawn and your healing come in a flash. Your righteousness will be your vanguard, the Glory of Yahweh your rearguard.

9.Then you will call and Yahweh will answer, you will cry and he will say, I am here. If you remove from your midst the yoke, the clenched fist and the wicked word,

10.if you share your food with the hungry and give relief to the oppressed, then your light will rise in the dark, your night will be like noon.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.