Menu

Dzień 32 pellegrino

Wenecja – Chioggia

W Wenecji miałem umówiony nocleg z couchsurfingu. Na miejscu okazało się jednak, że nikt nie otwiera drzwi, a telefon mojego gospodarza jest wyłączony. Stojąc pod drzwiami i zastanawiając się co dalej słyszę: Ciao Paweł! To Salvadore idzie do opery. Mały jest ten świat. W końcu zacząłem szukać jakiegoś taniego hostelu. Znalazłem “super tani” nocleg za 85 euro, a potem już „za grosze zupełne” – za 50 euro. Później odwiedziłem parę kościołów i w między czasie udało się nawiązać kontakt z moim gospodarzem przez internet… Dzięki Bogu. Tak więc nocleg mam, czas na kolację. Muszę przyznać, że włoska pizza jest naprawę świetna. Po dniu pełnym wrażeń trzeba iść spać. Od rana oczywiście szarówka, tak więc miałem wielkie szczęście, że wczoraj pokazało się słońce i zobaczyłem inne oblicze Wenecji niż dziś z rana. Ciekawie wygląda zwykłe życie ludzi w Wenecji. Łódź pogotowie, łódź policja, autobus, koparka. Łódź cysterna i łódź w każdej możliwej postaci. Ruszam na Lido z nadzieją że i dzisiaj jednak pokaże się słońce i o dziwo długo nie muszę czekać 🙂 Po dotarciu do dzisiejszego celu – Chioggia – robię zakupy, a kasjerka pyta mi się : „pellegrino”? Przytakuje, a ona pokazuje kolegę i mówi „Santiago de Compostela”, wiec tłumacze że idę z Polski i szukam kawałem podłogi do spania na dzisiejszą noc. Więc zostałem zaprowadzony do domu salezjańskiego i Don Marco udostępnił mi pomieszczenie dla skautów. Obok toalet, więc jeszcze szybka kolacja i można planować kolejny dzień.

///

I had an established place to stay for a night in Wenecja thanks couchsurfing. But when I was there it turned that nobody opens the door, and my host`s phone is turned off. Staying in front of the door, I hear: “Ciao Paweł”. It was Salvadore going to the opera. The world is really small. Finally I started looking for a cheap hostel. I found “enormously cheap” place to stay for only 85 euro and than for “peanuts” – 50 euro. Later I visited few churches and in the meantime I managed to get contact with my host from the couch through internet… Thanks God. So I have accommodation, now time for supper. I must admit, that Italian pizza is really great. After eventful day, it`s time to bed. In the morning, of course it is cloudy again, so I was very lucky to could see better Venice yesterday. It`s interesting how is everyday life in Venice. An emergency boat, a police boat, a bus and a excavator. A tank boat and boat in any other version. I`m going to Lido with hope that the sun come out and I don`t have to wait a long time 🙂 When I reached my destination – Chioggia – I`m doing shopping, and a cashier asks me : “pellegrino” , I`m nodding, so she pointed at her friend and say: “Santiago the Compostela”. So I am explaining that I`m from Poland and I`m looking for a place, simply floor to spend a night. So I was taken to Salesians Home and Don Marco let mi sleep in a scouts room. Next to it there is a toilette, now is time for supper and I can plan the next day.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.