Menu

Dzień 29

Cypr (54,5 km)

O 9.00 umówiłem się na wycieczkę rowerową z Patrycją i jej chłopakiem, ale chyba wczorajsza impreza się przeciągnęła, więc ruszam sam. Zgodnie z planem chcę zobaczyć ruiny starożytnej Salaminy. M.in. to tutaj Św. Paweł głosił Słowo Boże w czasie swojej pierwszej podróży misjonarskiej. Ruiny miasta zajmują spory teren, więc rower przydaje się jak najbardziej. Korzystając z pogody, wskakuję do morza. Jak dobrze być na odludziu, przynajmniej nie trzeba nic suszyć po kąpieli.

Po 13.00 zbieram się z powrotem na poszukiwanie mojej dzisiejszej gospodyni, z tej samej okolicy co dzień wcześniej. Wskazówki co do tego gdzie znajduje się podany adres, zupełnie nie pomagają każdy mówi zupełnie coś innego. W końcu taksówkarz z dużą pewnością udzielił mi rady. Jadę, ale coś jednak mi nie pasuje i po kilku kolejnych próbach okazuje się, że to wcale nie tuż obok, a 25 km stąd, już na południu. Granicę przekraczam bez żadnego problemu, a na stronie MSZ można znaleźć informację, iż rząd Cypru może nałożyć grzywnę na kogoś, kto nie przekroczył granic Cypru legalnym przejściem (wjazd od strony tureckiej jest uznawany za nielegalny).

Czy widać jakieś różnice między Cyprem południowym a północnym? Przede wszystkim w budownictwie, panuje trochę większy porządek, mniej ludzi mówi po angielsku i czar pryska gdy w Mc`Donaldzie proszę o hasło do wi fi. Musi Pan coś kupić, bez tego nie pomożemy. Poza tym pełno śmieci w rowach, ale po podróży taksówką wiem już skąd się one biorą. Gdy kierowca wyrzucił papierek po batonie, nie mogłem się doczekać aż wypije napój z puszki. Po prostu wyrzucił ją przez okno. Tutaj pobocza wyglądają dokładnie tak samo jak na północy czy też w całej Turcji. Gaill przeprowadziła się tutaj z Walii, po zakończeniu kariery sierżanta w armii brytyjskiej. To będzie kolejny ciekawy wieczór, a nawet dwa 🙂

/

At 9 a.m. I was prearranged for a bicycle trip with Patrycja and her boyfriend, but I suppose yesterday party ended too late, so I`m going alone. According to my plan I want to see ruins of an ancient Salamina. Here St. Paul voiced word of God during his first missionary travel. Ruins are located on a vast territory, so bike is here very helpful. Taking the opportunity, I`m diving into the sea. It`s great to be far away from people, I don`t need to dry anything after a bath 🙂

After 13.00 I`m coming back, to find my host for today, who live in the near of my yesterday accommodation. But all of the tips that I got about her location are useless as everybody is talking something else. Finally a taxi driver told me where I should look for it. I`m riding, but there is something wrong and finally it turned out that it is not so close, but 25 km into southwards. I cross a Green Line without any problem, although on a web site of Polish government there is an information that you can be fined, if you cross Cyprus board in illegal place (from the Turkish side).

Are there any differences between Southern and Northern Cyprus? First off all buildings. Here is better order, less people speak English and a huge disappointed is when you ask about a password for wi fi in Mc Donald`s and you here that you will get it only when you buy something… Besides that, a lot of rubbish in ditches, but after a travel by a taxi I know where they are come from. When a driver threw away a piece of paper after a bar of chocolate I was wonder what he will do with a can after drinking his drink. He simply threw it out of the window too. Here verges look exactly the same as on the North or in Turkey. Gaill moved here from Wales when she finished her career as sergeant in British Army. That will be the next interesting evening, even two 🙂

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.