Menu

Dzień 39: Briallos – Teo 36 km

Nie specjalnie jest o czym pisać. Dzień kiedy idziesz powyżej 30 km to prawie jak etat. Wstajesz jak jeszcze jest ciemno i idziesz spać jak już jest ciemno. Dzień jak co dzień. No może poza tym, że dziś według wstępnych wyliczeń, pękło 1000 km i że to był przedostatni dzień przed Santiago. Do albergue w Teo dotarliśmy przed 20. Do końca nie byliśmy pewni czy będzie miejsce i gdzieś z tyłu głowy była myśl, że jak będzie komplet to trzeba będzie iść do Santiago, ale było jeszcze sporo wolnych miejsc. Mam wrażenie, że wzrost popularności camino już zaczyna wychodzic bokiem tej idei. Po 22 na 20 pare osób w alberque, jest tylko 5 łącznie z nami. Ostatnia para wraca do pokoju przed 3. Masakra. Wczoraj w alberque trafiłem wpis Polaków sprzed kilku dni, o grupie chlejących do rana wodę Hiszpanów. Tak więc chyba te ostatnie 100 km, bo tyle wystarczy przejść żeby otrzymać compostelke, przyciąga też grupy którzy są tutaj nie ze względu na Drogę. Tak więc Dzięki Bogu za pierwsze 900km.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.