Menu

31 październik – Jezioro Koman

Opuszczamy niezbyt przez nas lubione Kukes, robimy zapas pieczywa i kierujemy sie na Barrajm Curi, zeby stad pojechac do Valbone. Przewodnik nazywa ta trase jako droge tysiaca zakretow. Juz na samym poczatku przekonuiemy sie, ze nie ma w tym przesady. Serpentyny, ciagle zakrety moglyby zemdlic niejednego. Nie polecam tez tej trasy osobom z lekiem wysokosci. Wiekszosc czasu z jednej strony mamy przepasc, jest wasko, na szczescie ruch niewielki. Kilka miesiecy temu wyczytalam gdzies, ze jednym z najciekawszych miejsc widokowych jest wlasnie ta droga, stad pomysl zeby sie nia wybrac. I znow strzal w dziesiatke. Jazda, mimo ze po asfalcie, nie mogla byc szybsza niz 20/30 km/h, ale wogole nam to nie przeszkadzalo. Doslownie przez caly czas rozciagaly sie przepiekne krajobrazy. Co kilka kilometrowsie zmienialy. Najpierw bajkowe, pokryte jesiennymi kolorami wzgorza otaczajace spokojne dolinki z ich wioskami. Pozniej, ostre zbocza z pojedynczymi domkami, odcietymi od cywilizacji w dole. I wreszcie wylonily nam sie gory, dzikie, osniezone, to Albanskie Alpy, a wsrod nich niepoknana jeszcze przez nas Zla Kolata i Maja Jezerce. Co smutniejsze, co kilka kilometrow mijamy tabliczki upamietniajace smierc zazwyczaj mlodych osob, wszyscy to mezczyzni. Po drodze dzwonimy na prom z Fier do Koman, ktorym planujemy plynac za kilka dni, rozmowa ciezko idzie, wiec postanawiamy zajechac do przystani po drodze. Po dotarciu na miejsce wypytujemy sie o godziny odjazdow i sposob rezerwacji i obserwujemy zaladunek promu. Samochody zostaja doslownie na styk poupychane. Na promie sa nie tylko ludzie, szybko zauwazamy jedna swinie, konia, kilka krow, psa i jeszcze gdzies pomiedzy workami z warzywami,na jednym z samochodow siedzi sobe kura. Dowiadujemy sie ze niestety ostatni prom odplywa jutro o 13. To moze jutro? Ale na jutro mamy juz zaplanowana 2 dniowa wedrowke z Valbone do Theth. Akurat jeszcze tylko przez nastepne 3 dni ma byc ladna pogoda. Ktos podchodzi do nas i pyta sie czy plyniemy teraz. Hmm… Tej opcji nie rozwazalismy… Zastanawiamy sie minute i zaraz ladujemy sie na prom. Zamiast z Valbone do Theth pojdziemy w drugim kierunku, Pawel ostro manewruje zeby zmiescic na ostatnim wolnym kawalku promu, placimy 35 euro (25 za samochod i po 5 od osoby), mija 5 minut i odjazd. I tym sposobem nasze plany po raz kolejny zmieniaja sie niespodziewsnie o 180 stopni. Slonce jak swiecilo od rana nadajac uroku wszystkiemu dookola, tak swieci dalej. Ubieramy sie cieplej, zostawiamy auto i idziemy na gore promu podziwiac widoki. Poplyniemy 2,5 h, dla chetnych jest wyswietlany film w zamknietej czesci, niektorzy spia w autach, inni lapia slonce, jest i grupka imprezujaca, popijajaca mocniejsze trunki. Relaks. Po 1,5 h wycieczka jednak juz sie troche nudzi, widoki ladne ale caly czas podobne. Plyniemy monotonnie, az wreszcie o 15.30 jestesmy na miejscu. Z racji tego ze na prom wjechalismy ostatni, teraz zjezdzamy pierwsi. Przystan jest bardzo prowizoryczna, jakas budka jakis bar, zadnej drogi ani ulicy, jedyne co to dziura w scianie, ale ciemno. Zadnego znaku gdzie jechac to jedziemy w dziurę, ktora okazuje sie niemalym tunelem, ale czy nas gdzies zaprowadzi? Nadal ciemno, ale jedziemy, az pojawiaja sie pierwsze swiatelka.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.