Menu

1 listopad – Dolina Theth

Dzień zaczynamy wcześnie, dzięki czemu widzimy jak wygląda wschód słońca nad Jeziorem Szkoderskim. Przed 9 docieramy do końca drogi asfaltowej, skąd teoretycznie zaczyna się 15 km odcinek, którego przebycie zaleca się autem terenowym. Po 3 tygodniach w trasie zaczyna mi się wydawać, że Skoda spełnia te kryterium. Po mniej więcej godzinie omijania dziur i przetaczania się na hamulcu po większych kamieniach, poddaję się. Przytulam się samochodem do zbocza, tak żeby można było przejechać obok i ruszamy dalej pieszo. Wchodzimy na szlak i po kilometrze ostrego zejścia dochodzimy do górskiej rzeki z zerwanym mostem. Woda za kolana, wartki nurt i przejmujące zimno i za chwilę odnajdujemy jutrzejszy nocleg. Nikogo nie ma na miejscu, mimo to zostawiamy torbę z częścia rzeczy pod drzwiami i ruszamy dalej. Mimo krótkiego czasu spędzonego w Theth mogę z całą pewnością powiedzieć: Gdybym miał spędzić tydzień w Albanii tylko w jednym miejscu, wybrałbym to miejsce. Żona się zgadza:). Bardzo rozległa, dobrze nasłoneczniona dolina, zbocza usiane nielicznymi domami, wyglądajacymi z dna doliny jakby były niedostępne, przecinający ją potok płynący na wysokości 750m n.p.m. wysokie skaliste szczyty dookoła wznoszą się na wysokości ponad 2500 m n.p.m. . Wszystko to tworzy niesamowitą kompozycję, nieporównywalną z żadnym innym miejscem w Albanii. Przed nami droga do kolejnej albanskiej doliny – Valbone. Po 3 godzinach podejścia, szutr, łąki, las przekraczamy przełecz na 1815 m i schodzimy ostro w dół. Bardzo piękny szlak, ale na pewno nie zaliczyłbym go do łatwych jak autor naszego przewodnika. Ścieżka momentami robi się bardzo wąska, więc czasami lepiej jest się nie rozglądać za dużo. Na dole jesteśmy już po zachodzie słońca. Ten dzień jest o tyle inny od każdego innego że nie mając noclegu nie mamy też namiotu, a termometr pokazuje 5 stopni. Chyba dzięki temu pokonujemy ostatnie 5km bardzo szybko. Dookoła nas jakby księżycowy krajobraz. W górze szare szczyty, droga wiedzie kamienistym korytem wyschniętej rzeki. Żadnych świateł aż do czasu gdy z za zakrętu wyłania się duży, pięknie oświetlony, 2 piętrowy budynek. Ustalamy maxymalny limit jaki możemy przeznaczyć na nocleg w tym miejscu. Okazuje się, że zupełnie niepotrzebnie. Dwójka za 25 euro. Dobrze. że nie trzeba było drałować dalej. Jutro wracamy tą samą trasą.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.