Menu

Dzień 43: Oliveiroa – Muxia 33 km

Wręcz niesamowite jest to jak inaczej wygląda świat, gdy masz do czynienia z normalntmi ludźmi. Pełna sala. 16 osób USA, Iran, UK, Szwajcaria, Polska. Żadnych Hiszpanów i żadnych przedstawicieli rasy panów. Cisza spokój wzajemny szacunek. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Rano miałem nadzieje na to, że w końcu zobaczymy coś magicznego. Po 6 zaczęły być słyszalne dziwne dźwięki. Nie mogłem ich rozpoznać od razu, dopiero po wyjściu zagadka się wyjaśniła. Sąsiad dojarkę uruchomił. Po mniej więcej 6 km, idziemy już w małym peletonie na pozycji 5 i 6. Z tyłu widzimy kolejnych zawodników. Gdy dochodzimy do rozwidlenia szlaków na Fisterre i na Muxie, wszystko sie zmienia, większość wędrowców skręca w kierunku Fisterry i tym sposobem wychodzimy na prowadzenie. W Dumbrii przerwa na kawę i postępujemy zgodnie z radą jednego z pielgrzymów BARDZO WAŻNE żeby wziąć pieczątkę z Dumbrii, bo nie dostanie się certyfikatu w Muxii. Na końcówce marszu zupełnie nie mamy sił, wręcz zmuszamy się żeby wyjść z baru i po prostu odliczamy km do końca. Ostatnie 20 km w deszczu i jesteśmy. Muxia to bardzo malutkie pięknie położone miasteczko. Po zostawieniu bagaży w nowoczesnyn przestronnyn albergue, idziemy na 15 minutowy spacer, kilka zdjęć, zakupy i można zaszyć się ciepłym schronisku.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.