Menu

Jeśli nie Główny Szlak Beskidzki to co?

Jak Ty odpowiedziałbyś na to pytanie? Nasza przygoda Z GSB powinna zacząć się we wtorek rano. Ze Szklarskiej Poręby, przez Wrocław, Katowice, Wisłę mieliśmy dotrzeć do Ustronia a następnego dnia rano rozpocząć wędrówkę do Wołosatego. 24 dni i 500km do przejścia. Przewodnik kupiony, trasa opracowana, sprzęt prawie spakowany. W niedzielę po 17.00 sprawdzamy prognozę pogody i niestety nie jest dobrze. W środę zaczynają się opady ktore mają potrwać kilka dni. Sprawdzamy pogodę dla Wołosatego, w końcu możemy zacząć z drugiej strony – dokładnie taka sama prognoza. W tej sytuacji wyjście na szlak byłoby sztuką dla sztuki, więc nadarzyła się okazaja żeby spełnić swoje kolejne marzenie -zrobić coś zupełnie nieplanowanego. Po chwili już na dwa komputery szukaamy planu B.. Iza znajduje tanie bilety na Lanzarotte, ja wpadam na szlak Camino na Sardynii, ale najbliższe loty na Sardynię zaczynają się dopiero od 28 marca, więc ten kierunek odpada. Sprawdzamy pogodę, przeglądamy kilka blogów i mamy decyzję – Lanzarotte. 18.55 bilety są już kupione i dopiero teraz zaczyna się wyzwanie:). Jak ułożyć fajny plan na 2 tygodnie? Po 24h od zakupu biletów, wszystko jest już gotowe. Mamy przynajmniej taką nadzieję :). Za parę godzin ruszamy do Warszawy skąd rano po 8 startujemy. Jak sobie poradziliśmy sami zobaczycie.

O Nas

Dzień dobry bardzo. Ja to Paweł, a ona to Iza. Witamy Cię na naszej stronie. Jesteśmy w miarę normalną parą, poza tym że nie zgadzamy się z przyjętą przez większość definicją normalności, a wręcz się przeciwko niej buntujemy. Wierzymy w to, że życie nie sprowadza się jedynie do bezsensownej konsumpcji, a do szczęścia nie jest nam potrzebny nowy ajffon. Wierzymy w życie z pasją, pełne aktywności, pokonywanie własnych słabości, a przede wszystkim wierzymy w Boga. Dzięki jego opiece i ciężkiej pracy conajmniej raz w roku możemy się wyrwać z pułapki normalności. Na tydzień, miesiąc, czy dwa. Stopem, rowerem, pieszo albo samochodem. Nie musi to być wcale daleko. Życie ma smak i zapiera dech w piersiach nawet w „naszych” Karkonoszach. Wystarczy wziąć plecak, zmienić tryb na offline, wyciszyć telefon i wyjść z domu. Przed nami miesiąc w Albanii. Rodzina i przyjaciele przyzwyczaili się już, że będąc gdzieś dalej piszemy dla nich jakąś krótką relację. Tak będzie i tym razem. Zapraszamy do wspólnej podróży.